ďťż
 
Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
Przejrzyj wątek
 
Cytat
Daremnie szukać wielkiego szczęścia po niskiej cenie.
Indeks Wymienie :) Problem!! przód z mk7
 
  Witamy

Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(



aneszna - 2010-01-28 18:51
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  czesc dziewczyny,

nie dotyczyl mnie ten wątek aż do dzis,

otóz znamy sie 2 lata, on ma 35 lat ja 27, wszystko bylo ok do momentu kiedy nie zaczelam gadac o slubie /jakis rok temu/
nie podejmował tematu.
w listopadzie mialam urodziny-dal mi piersconek i poprosil o reke, byla super szczesliwa.
zaczelam planowac myslec itd.
we wrzesniu naklonilam go /bo dalej nie podejowal tematu/ abysmy zarezerwowali lokal.
calej rodzinie jego i swojej powiedzialam co i jak.

ale dziwilo mnie caly czas ze on sie tak nie podnieca jaka ja:prosi:

postanowilam z nim o tym pogadac:rolleyes:
owiedzial ze nie czuje z mojej strony uczucia:confused:i sądzi ze to dla mnie tylko papierek, ze na tym mi zalezy tylko.

kocham go naprawde, codzien mu to okazuje, moze zawsze na mnie liczyc, myslalam ze zwiazek naturalnie dąży do malzenstwa:confused:

dzis umowilam sie z wlascicielem innego lokalu aby zobaczyc lokal-przyjachalam po niego do pracy abysmy pojechali...ale cos mi nie pasowalo po jego minie.....

jedziemy, podniecam sie a on odpowiada półsłowkami...

pytam czy chce tam jechac-a on że nie wie.....

ścieło mnie z nóg, zawrociłam i odwiozłam go krzycząc że w takim razie koniec z nami:mur:

oczywiscie wzieło go na rozmowy-nie chcial mi wysiasc z auta;

że nawet nie chce sie do niego wprowadzic
ze nie czuje ze go kocham
ze najwazniejsza jest dla mnie moja rodzina a nie on itd

słucham to juz ktorys raz:mur:

odparłam że juz nie mam siły się tak męczyc w kotka i myszke bawic, ze albo tak albo tak
powiedzial ze musze u niego zamieszkac na m-c a potem postanowi:confused:

wyrzuciłam go razem z piersconkiem z auta:cool:

jestem załamana:prosi:




_vixen_ - 2010-01-28 19:46
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Za szybko faceta pocisnęłaś, pewnie niejako zmusiłaś do ślubu, miałaś pretensje, że się nie angażuje w organizację wesela (pomyśl, czemu), a teraz walnęła focha. Kiepsko to wygląda...
Takie kłótnie wskazują na to, że na ślub gotowi nie jesteście na pewno.



Rider - 2010-01-29 05:51
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Elena rzeczywiście okazji było bardzo dużo. Może miał pierścionek zawsze w kieszeni, ale nie mógł się zdobyć na odwagę i kolano nie chciało się ugiąć? :)

Aneszna popieram vixen. Coś tu jest na rzeczy. Nie wiem o co chodzi Twojemu TŻtowi i po czyjej stronie jest większa część winy. Widać, że angażowałaś go w przygotowania. Nie wiem dlaczego, ale zaśmierdziało mi tchórzem, który nie ma odwagi powiedzieć, że to koniec, ale jak go chciałaś wyrzucić, a on rozmawiał to chyba jednak nie...



elena_100 - 2010-01-29 07:01
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Mystiquee jak pisałam parę wątków wcześniej w przyszłym roku stuknie na po 30. Dla niego to może nie jest wiele, ale nie oszukujmy się, że ja już raczej młodsza nie będę ;)) A znamy się 5 lat. To nie jest tak mało. Zresztą ja wyznaję zasadę, że jak ktoś nie jest pewny po 5 latach to nie będzie i po 10. A dwa lata to się teraz na załatwienie wszystkiego ze ślubem czeka. Nigdy nie kryłam przed nim, że chciałabym mieć rodzinę taką z prawdziwego zdarzenia. Bo ta w której się wychowałam to taka byle jaka. Niby razem a wszyscy żyją osobno.
Wydaje mi się, że on do pewnych rzeczy nie dorósł. Ale czemu ja mam ponosić tego konsekwencje. Rozmawiałam z nim w środę, ale po 3 godzinach dyskusji właściwie do niczego nie doszliśmy. Ja już poprostu chciałabym się skończyć stresować, w szczególności, że przez to cierpią inne dziedziny życia.




Rider - 2010-02-03 09:23
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Co tu dziewczyny taka cisza? Mój TŻ ostatnio zaczął rozmawiać o ślubie, co i jak i ile pieniędzy dostaniemy od jego rodziców itp. Ja mu pomachałam pustym palcem hehe i powiedziałam, że nie możemy teraz o tym rozmawiać :) A co u Was na froncie?

Tak na marginesie powiem, że pierwszy raz jak tu pisałam to byłam załamana, a teraz na luzie. Dziwa sprawa :)



Jeanne90 - 2010-02-03 10:58
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Aneszna, coś mi nie pasuje w Twoim zachowaniu.
Jak kobieta czuje się niepewnie, mówi, że nie TŻ nie okazuje miłości, że nie wie, czy jest na coś tam gotowa, to TŻta obowiązkiem (!) jest wszystko naprawić, zacząć się "starać" itd. Bo kobieta ma prawo do wątpliwości.
A jak facetowi coś nie odpowiada, czuje się niepewnie, nie wie, czy jest na coś gotowy, to kobieta się wścieka i nie chce nic z tym zrobić. Bo facet nie ma prawa do wątpliwości. Nie potrafię tego zrozumieć.
Po drugie: faceci nie ekscytują się ślubem tak, jak kobiety (widzę na przykładzie mojego związku;)) i nie rozumieją, dlaczego my tak się tym fascynujemy, wszystko planujemy itd. Dlatego może im się wydawać, że sama ceremonia i otoczka jest dla nas ważniejsza, niż partner. A naszym zadaniem jest im pokazać, że TŻ jest dla nas najważniejszy.



forumkowiczka - 2010-02-03 11:00
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Mój TŻ stwierdził,że mamy jeszcze czas. Wczoraj kiedy jego siostra pytała "M. ile WY już jesteście razem, chyba ślub weźmiecie,ona będzie Twoją żoną, mój facet nie wiem czy zażartował,czy nie ale odpowiedział,,a skąd wiesz,że weźmiemy ślub?"

Także ja już sama nie wiem...poza tym u nas sprawy sie trochę skomplikowały.Mój TŻ chce zmienić studia, wyprowadzić się z mieszkania, które wynajmujemy i zacząć kierunek w innym mieście...mnie ten pomysł kompletnie się nie podoba, przede wszystkim dlatego,że miałam inne plany. Cieszyłam się ze razem mieszkamy, sypiamy, jemy śniadania...że żyjemy jak małżeństwo. Teraz najprawdopodoobniej będziemy się widywać na wekendy, o ile w ogóle damy rade. On zapewnia mnie o swojej miłości ale mimo wszystko mam wielki żal do niego. I wqrza mnie że będąc dorosłym trzeba podejmować takie trudne decyzje. Bo ja teraz już sama nie wiem, czy on mnie traktuje poważnie... :(



Rider - 2010-02-03 19:05
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Jeanne90 (Wiadomość 16926337) Po drugie: faceci nie ekscytują się ślubem tak, jak kobiety (widzę na przykładzie mojego związku;)) i nie rozumieją, dlaczego my tak się tym fascynujemy, wszystko planujemy itd. Dlatego może im się wydawać, że sama ceremonia i otoczka jest dla nas ważniejsza, niż partner. A naszym zadaniem jest im pokazać, że TŻ jest dla nas najważniejszy. Dokładnie, my kobiety przeżywamy ślub :) ja na przykład jak dostane już ten pierścionek to kupie sobie książke "Jak zaplanować wesele", bo mnie to naprawde cieszy :) Nie mogę się doczekać, aż w końcu będziemy po przysiędze, ostatnio nawet o tym myślałam i aż się popłakałam ze szczęścia jakie mnie spotka kiedyś tam :D
Forumowiczka, współczuje Ci sytuacji. Nie za ciekawa, a na którym Twój TŻ jest roku studiów, że chce zmienić? Nie żal mu czasu? Zobaczymy, się okaże jak będzie. Na zapas nie ma się co martwić :*



Mystiquee - 2010-02-03 23:31
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Rider (Wiadomość 16923950) Mój TŻ ostatnio zaczął rozmawiać o ślubie, co i jak i ile pieniędzy dostaniemy od jego rodziców itp. Ja mu pomachałam pustym palcem hehe i powiedziałam, że nie możemy teraz o tym rozmawiać :) Czasem wydaje mi się, że jesteś mną, a ja Tobą :D:D:D
U mnie dokładnie tak samo się dzieje.

Wczoraj była u Nas bardzo poważna rozmowa, wytłumaczyłam mojemu TŻ, że nie będę wieczność czekać, że chce być młodym małżeństwem i że chcę wszystko z nim zdobywać i z nim spełniać marzenia.
Mój TŻ uważa, że zanim zostanę jego żoną to on musi mieć wszystko przygotowane, żebym ja była zadowolona i dobrze mi się żyło.
Więc po co się oświadczać, jak się jeszcze tego nie osiągnęło. Tak myśli mój facet.
Ja uważam, że oświadczyny to jedynie głębsze zapewnienie miłości i wierności, wspólnego życia i bycia tylko dla siebie. Do zaręczyn nie trzeba się nie wiadomo ile przygotowywać, przecież organizacja ślubu trwa najkrócej rok, więc nie rozumiem skąd ta panika z jego strony :brzydal:
Małżeństwo zatem jest wspólnym zdobywaniem, borykaniem się z problemami, spełnianiem marzeń, poznawaniem życia. A co będzie jak ja przyjdę na gotowe? I będzie nudno? W związku musi się coś dziać, bo mnie nudzi :brzydal:



forumkowiczka - 2010-02-04 11:10
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Mój facet w ogóle ma jakoś pod górkę ze studiami. Mimo ze ja kończe 3 rok, i on również powienien to jest na 2. Chce rzucić te studia, bo nie satysfakcojonują Go, pomijając to,że w ogóle nie chce się tam uczyć i przenieść do innego miasta :(

może i racja,że nie powinnam się martwić, ale jakoś cięzko jest...miałam tyle planów, myślałam,że takie mieszkanie jakoś nas zbliży, a tu...



Jeanne90 - 2010-02-04 11:17
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez forumkowiczka (Wiadomość 16952397) Mój facet w ogóle ma jakoś pod górkę ze studiami. Mimo ze ja kończe 3 rok, i on również powienien to jest na 2. Chce rzucić te studia, bo nie satysfakcojonują Go, pomijając to,że w ogóle nie chce się tam uczyć i przenieść do innego miasta :(

może i racja,że nie powinnam się martwić, ale jakoś cięzko jest...miałam tyle planów, myślałam,że takie mieszkanie jakoś nas zbliży, a tu...
Popieram Twojego chłopaka, chce iść za marzeniami i zrobić coś dla siebie, do czego ma pełne prawo. A Ty powinnaś go wspierać:ehem: Wolisz zatrzymać go przy sobie na siłę i potem myśleć, że być może zniszczyłaś jego marzenia, plany, może nawet życie, bo nie mógł osiągnąć tego, co chciał? Związek to nie wyrzeczenie się siebie samego i swoich zamiarów. Każdy jest autonomiczną jednostką i powinien robić to, co jest dla niego najlepsze. Twój chłopak chce wyjechać nie dlatego, że ma ochotę na wakacje, ale dlatego, że chce zdobyć wykształcenie, by potem mieć lepsze życie. Jak w ogóle możesz mieć do niego o to żal? Powinnaś go wspierać. A jak skończysz studia, to możesz się do niego przenieść. Nie trzymaj go na siłę w złotej klatce. A rozłąka może przynieść Wam dużo dobrego, może być dobrą próbą dla związku.



83mika - 2010-02-04 11:34
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  To ja Was troszke teraz zdenerwuje, tak czytam Wasze historię i troszkę mi Was szkoda, że tyle musicie czekać i życ w niepewności.
Ja poznałam mojego TŻ w ost. dniach 2007 r. W maju 2008 bylismy już parą, to nie było typowe "zakochanie" tak nam sie przynajmniej wydawało, zbliżyło nas do siebie podobne doswiadczenie życiowe, bylismy przyjaciółmi, którzy jak to sie później okazało nie mogą bez siebie żyć, pare miesięcy później około wrzesnia tego samego roku zamieszkalismy razem, a dodam, że mam bardzo tradycyjnych rodziców. A w styczniu 2009 zaręczylismy się i w lipcu 2010 wychodzę za mąż:jupi: Dodam do tego wszystkiego, ze mój TŻ jest troszke ode mnie młodszy ale bardzo powaznie mysli o życiu. Nie zmuszałam go do zaręczyn, to wyszło z jego strony. Każdej z Was życze powodzenia i szybkiego rozwiazania tego problemu:ehem:



Mystiquee - 2010-02-04 11:48
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  forumkowiczka rozumiem Cię doskonale. Gdybym ja miała takiego faceta, który nie potrafi skończyć studiów, ciągle je zmienia, byłam zła do tego. Bałabym się, że ten facet nie będzie mógł zapewnić dostatku mnie i naszym dzieciom, że nie będę mogła czuć się przy nim bezpiecznie.
Może to trochę dziwne, ale lubię zdecydowanych ludzi, którzy mają konkretnie sprecyzowane plany. Nie takie kluski :brzydal:
Jeanne90, a z Tobą zgadzam się i się nie zgadzam.
Zgadzam się co do tych zmarnowanych planów TŻ-ta. Choć z drugiej strony jakieś wyjazdy, które mogą w ogóle nie przynieść żadnego pożytku, bo jak pisała forumkowiczka jej facet nie umie skończyć pierwszych studiów, jest rok niżej niż powinien...:confused:
Czy Tobie rozłąka przyniosła wiele dobrego? Masz jakieś doświadczenie w rozłąkach przynoszących wiele dobrego?

---------- Dopisano o 12:48 ---------- Poprzedni post napisano o 12:45 ----------

83mika gratuluje :D
Ile masz lat?




83mika - 2010-02-04 11:51
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16953308) ---------- Dopisano o 12:48 ---------- Poprzedni post napisano o 12:45 ----------
83mika gratuluje :D
Ile masz lat?
Ja 27 w tym roku;)



Jeanne90 - 2010-02-04 12:02
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16953308) forumkowiczka rozumiem Cię doskonale. Gdybym ja miała takiego faceta, który nie potrafi skończyć studiów, ciągle je zmienia, byłam zła do tego. Bałabym się, że ten facet nie będzie mógł zapewnić dostatku mnie i naszym dzieciom, że nie będę mogła czuć się przy nim bezpiecznie.
Może to trochę dziwne, ale lubię zdecydowanych ludzi, którzy mają konkretnie sprecyzowane plany. Nie takie kluski :brzydal:
To, co napisałaś, jest krótko mówiąc bzdurą. Człowiek chce zmienić studia raz, to od razu "ciągle" je zmienia?:rolleyes: Może Ty wybrałaś się na studia, które od razu Ci się spodobały, za pierwszym razem trafiłaś w kierunek i skończyłaś je w terminie, ale zdarza się, i to baaaardzo często, że człowiekowi nie będzie odpowiadać kierunek czy uczelnia. I zdecydowanie co do tego, co chce się w życiu robić, nie ma nic do tego. I dla mnie "kluskiem" byłaby osoba, która nie ma na tyle odwagi, żeby potrafić z czegoś zrezygnować i zacząć od nowa, podążać za marzeniami. Bo można siedzieć przez 3/5 lat na kierunku/uczelni, która człowiekowi nie odpowiada i potem stwierdzić, że był to zmarnowany czas, albo można zaryzykować, zrezygnować, i coś zmienić. Bo taka zmiana wmaga niestety dużo odwagi. Wolałabyś, żeby Twój facet siedział na studiach, których nie znosi, których nie ma ochoty kończyć i dlatego wszystko się wydłuża, wolałabyś patrzeć, jak się męczy, bo nie wolno mu zmienić studiów, gdyż okaże się "kluskiem"?

Cytat:
Jeanne90
Cytat:
, a z Tobą zgadzam się i się nie zgadzam.
Zgadzam się co do tych zmarnowanych planów TŻ-ta. Choć z drugiej strony jakieś wyjazdy, które mogą w ogóle nie przynieść żadnego pożytku, bo jak pisała forumkowiczka jej facet nie umie skończyć pierwszych studiów, jest rok niżej niż powinien...:confused:
Czy Tobie rozłąka przyniosła wiele dobrego? Masz jakieś doświadczenie w rozłąkach przynoszących wiele dobrego?
Mam doświadczenie w rozłąkach przynoszących wiele dobrego:) Mieliśmy z TŻ kilka takich rozłąk: jego wojsko, moje studia w innym mieście... Człowiek wtedy bardziej docenia to, co ma, zaczyna bardziej cenić wspólnie spędzony czas... Rozłąka to też sposób na sprawdzenie, jak radzimy sobie oddzielnie, czy możemy sobie ufać, będąc kilkaset kilometrów od siebie... Wtedy jak na dłoni widać, że się tego drugiego człowieka potrzebuje i zaczyna się planować najbliższą przyszłość tak, by już nie trzeba było żyć oddzielnie:)
Co do tego, że "facet nie umie skończyć studiów" - aż przykro czytać takie rzeczy. Bardzo niesprawiedliwie oceniasz człowieka, którego nie znasz. A jest najczęściej tak, że jak człowiek nie widzi w czymś sensu, coś mu się nie podoba, nie ma żadnej motywacji, to po prostu nie chce nic robić w tym kierunku, a nie że "nie umie".



Mystiquee - 2010-02-04 12:26
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Po pierwsze, kończąc studia na konkretnym kierunku, nie znaczy, że będzie się pracowało w tym zawodzie.
Po drugie, po co rezygnować na drugim roku studiów, jak zostaje tylko rok, by uzyskać dyplom. szkoda dwóch lat. Nie wiadomo co w życiu się wydarzy i może to z czego chcemy zrezygnować, będzie pasowało jak ulał? Może teraz go nie interesuje, bo jest młody. Jak chce zmienić studia to widocznie nie znalazł jeszcze tego, co tak na prawdę będzie go w życiu interesowało. Może za 10 lat okaże się, że jednak podobało mu się to co robił wcześniej, tylko z głupoty zrezygnował.
Po trzecie, Twoje rozłąki nie muszą się tak wspaniale zakończyć jak rozłąka koleżanki, na której temat rozmawiamy.

PS. Moje studia nie od razu mi się spodobały, ale człowiek powinien brać z życia to co najlepsze i cieszyć się z tego co ma, dodatkowo można zaplanować sobie dalszą drogę. Właśnie kończę studia, które nie były moim marzeniem, a jednak dałam sobie radę, bo po co marnować następne dwa lata? Teraz wybieram się na drugie studia, które są w pełni przemyślane. I tak jakoś wyszło, że dzięki tym pierwszym wiem co chce w życiu robić.



Jeanne90 - 2010-02-04 12:35
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16954475) Po pierwsze, kończąc studia na konkretnym kierunku, nie znaczy, że będzie się pracowało w tym zawodzie.
Po drugie, po co rezygnować na drugim roku studiów, jak zostaje tylko rok, by uzyskać dyplom. szkoda dwóch lat. Nie wiadomo co w życiu się wydarzy i może to z czego chcemy zrezygnować, będzie pasowało jak ulał? Może teraz go nie interesuje, bo jest młody. Jak chce zmienić studia to widocznie nie znalazł jeszcze tego, co tak na prawdę będzie go w życiu interesowało. Może za 10 okaże się, że jednak podobało mu się to co robił wcześniej, tylko z głupoty zrezygnował.
Po trzecie, Twoje rozłąki nie muszą się tak wspaniale zakończyć jak rozłąka koleżanki, na której temat rozmawiamy.

PS. Moje studia nie od razu mi się spodobały, ale człowiek powinien brać z życia to co najlepsze i cieszyć się z tego co ma, dodatkowo można zaplanować sobie dalszą drogę. Właśnie kończę studia, które nie były moim marzeniem, a jednak dałam sobie radę, bo po co marnować następne dwa lata? Teraz wybieram się na drugie studia, które są w pełni przemyślane. I tak jakoś wyszło, że dzięki tym pierwszym wiem co chce w życiu robić.
Ale lepiej zmarnować 2 lata i zacząć robić coś, co chce się robić, niż zmarnować 3/5 lat i nie zacząć robić już nic. Bo podejrzewam, że jak jej chłopak skończy te studia, to nie będzie mu się chciało zacząć drugich. Teraz jest czas, kiedy chce mu się jeszcze uczyć, więc niech wykorzysta te lata najlepiej, jak potrafi. To, że Ty skończyłaś studia, których nie lubiłaś, nie znaczy, że każdy chce marnować swój własny czas w ten sposób. I nie każdy zadowala się tym, co ma: są ludzie, którzy szukają czegoś lepszego. Po co ktoś ma kończyć studia, których nie znosi? Tylko dlatego, że już je zaczął? Bez sensu. To tak, jakby wyjść za mąż za faceta, z którym zaczęło się swój pierwszy w życiu związek, a którego się już nie kocha. W końcu trzeba skończyć to, co się zaczęło, trzeba cieszyć się tym, co się ma, nie wolno zmarnować czasu, który się już na ten związek poświęciło: jak byliśmy ze sobą dwa lata, to przemordujemy jeszcze całe życie.;)
I nieprawda, że "Jak chce zmienić studia to widocznie nie znalazł jeszcze tego, co tak na prawdę będzie go w życiu interesowało." Może właśnie znalazł to, co go interesuje i dlatego musi zmienić studia?
Poza tym nie ma sensu na ten temat deliberować, bo akurat nie mamy tu nic do gadania:) Chłopak zdecyduje, co będzie chciał. I miejmy nadzieję, że wybierze to, co dla niego najlepsze, nie oglądając się na innych.

Napisałaś: "Po trzecie, Twoje rozłąki nie muszą się tak wspaniale zakończyć jak rozłąka koleżanki, na której temat rozmawiamy." Chyba odwrotnie, że rozłąka koleżanki nie musi skończyć się tak wspaniale, jak moje rozłąki:)

Moim zdaniem chłopak dobrze robi. Niech podąża za marzeniami i WŁASNYMI planami.



Mystiquee - 2010-02-04 12:52
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Jeanne90 (Wiadomość 16954706) To, że Ty skończyłaś studia, których nie lubiłaś, nie znaczy, że każdy chce marnować swój własny czas w ten sposób. I nie każdy zadowala się tym, co ma: są ludzie, którzy szukają czegoś lepszego. Po co ktoś ma kończyć studia, których nie znosi? Tylko dlatego, że już je zaczął? Bez sensu. To tak, jakby wyjść za mąż za faceta, z którym zaczęło się swój pierwszy w życiu związek, a którego się już nie kocha. W końcu trzeba skończyć to, co się zaczęło, trzeba cieszyć się tym, co się ma, nie wolno zmarnować czasu, który się już na ten związek poświęciło: jak byliśmy ze sobą dwa lata, to przemordujemy jeszcze całe życie.;) Ależ ja nie skończyłam studiów, które mi się nie podobały. Były mi obojętne, chodziło m o to, by zaznaczyć, iż nie wybrałam ich z przyjemnością i pełną świadomością. Czasem trzeba przestać wymyślać i wybrzydzać i zobaczyć, gdzie Cię życie poprowadzi. W życiu nie ma przypadków :-) Może chłopak tej dziewczyny chce zrezygnować ze studiów, bo nie odpowiadają mi znajomi na uczelni albo ich nie ma? Przez to całe studia mogą się zbrzydnąć, ale to właśnie jest tchórzostwo z nich rezygnować. Teraz, żeby zmienić studia nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej odwagi. Żeby skończyć, coś co przekracza możliwości, tak. Tak samo Ty nie masz pojęcia jakie są pobudki tego chłopaka.

Ależ, czemu porównujesz taki epizod życia jakim są studia do życia w małżeństwie? Przecież to śmieszne. Pomyśl ekonomicznie i praktycznie;)



Jeanne90 - 2010-02-04 13:07
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16955105) Ależ ja nie skończyłam studiów, które mi się nie podobały. Były mi obojętne, chodziło m o to, by zaznaczyć, iż nie wybrałam ich z przyjemnością i pełną świadomością. Czasem trzeba przestać wymyślać i wybrzydzać i zobaczyć, gdzie Cię życie poprowadzi. W życiu nie ma przypadków :-) Może chłopak tej dziewczyny chce zrezygnować ze studiów, bo nie odpowiadają mi znajomi na uczelni albo ich nie ma? Przez to całe studia mogą się zbrzydnąć, ale to właśnie jest tchórzostwo z nich rezygnować. Teraz, żeby zmienić studia nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej odwagi. Żeby skończyć, coś co przekracza możliwości, tak. Tak samo Ty nie masz pojęcia jakie są pobudki tego chłopaka. Ale forumkowiczka napisała, że te studia jej faceta nie satysfakcjonują, więc raczej chodzi o coś więcej, niż o brak znajomych, nie uważasz?:>
Poza tym w ogóle nie podoba mi się takie myślenie jak to, co pogrubiłam. Dlaczego mamy zadowalać się substytutami? Dlaczego mamy mieszkać tam, gdzie nie lubimy, uczyć się tego, co nam się nie podoba, pracować na stanowisku, na którym się męczymy? Oczywiście, że czasami nie mamy wyboru i MUSIMY. Ale kiedy mamy możliwość wyboru, powinniśmy z tego korzystać. Jaką radość z życia może mieć człowiek, który boi się cokolwiek zmienić, który nie chce przejąć kontroli nad własnym życiem?
I wierz mi, czasami decyzja taka, jak rzucenie studiów wymaga odwagi. Bo trzeba swoje życie przewrócić do góry nogami, zacząć wszystko od nowa, na nowo się dostosowywać do nowych warunków, zasad itd. A ten chłopak chce zmienić studia, bo go nie satysfakcjonują, a nie dlatego, że nie daje sobie na nich rady.
Cytat:
Ależ, czemu porównujesz taki epizod życia jakim są studia do życia w małżeństwie? Przecież to śmieszne. Pomyśl ekonomicznie i praktycznie;) Napisałam to porównanie tylko po to, żeby podkreślić, jak absurdalne jest myślenie, że trzeba coś tam zrobić, bo już zainwestowało się w to trochę czasu. Ja podchodzę do tego typu spraw zupełnie inaczej. Po co robić coś, co nam się nie podoba, skoro można robić coś, co przyniesie nam satysfakcję?:)

Bez sensu ta gadanina, nie uważasz?:D Prawdopodobnie sam zainteresowany nigdy nie usłyszy naszych argumentów, więc po co to?:) A tak w ogóle to jak uważasz, co Forumkowiczka powinna zrobić? Buntować się, starać zatrzymać przy sobie faceta czy może pozwolić mu zrobić to, co on chce zrobić?



Mystiquee - 2010-02-04 13:28
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  To zdanie co pogrubiłaś...wiedziałam, że napiszesz następny esej na jego temat :D Mnie głownie w nich chodziło o to, że może ciągła walka człowieka z jego przeznaczeniem, życiem, itd., może być uciążliwa i męcząca. Mowie to z własnego doświadczenia. Czasem gdy coś wygląda jakby się nie miało nigdy rozwiązać, jak się jest czegoś niepewnym, najlepiej się uspokoić, dać sobie czas, wtedy wszystko się tak jakby samo rozwiązuje (podświadomie jedynie wybierasz, nie obciążając swojej psychiki).
Może stąd moje przekonania, bo jestem niepoprawną optymistką. Dla mnie w życiu nie ma większych problemów, gdy napotkam jakiś od razu wygrzebuje w nim coś, co jest pozytywne i po problemie :-).

Co do tego marnowania czasu na bezsensy...już widzisz jak ja rozumuje, nawet jeśli coś mi się nie podoba, za chwile już mi się zaczyna podobać, bo wynajduje cząstki radości, pozytywnej energii, coś co może mnie inspirować. Zawsze staram się maksymalnie wypełniać swój czas, więc nie wchodzą w rachubę jakieś marnotrawstwo czasu ma rezygnowanie ze studiów.

Co do tego, co ma zrobić Forumowiczka, to jedno co nasuwa się na myśl, to to że trochę mi jest jej żal. Ma marzenia, on też. Tylko gdy się jest w związku trzeba chodzić na kompromisy. Jeśli oboje mają być szczęśliwi, to muszą się dogadać.
Przyznam się, że mój TŻ również wybiera się na studia od października i wiem, że on tego chcę, chociaż może to spowodować, że będziemy się widzieć raz na miesiąc. Ale on nie chcę wyjeżdżać, zostawiać mnie i wyprowadzać się do innego miasta. Wie, że to on jest moim szczęściem, a ja jego, więc nie możemy się zostawić :D Czasem lepiej więcej z siebie dać, niż pójść na łatwiznę. Na pewno są jakieś inne wyjścia, tylko pewnie Forumowiczka jest załamana i nie widzi światełka w tunelu :D



fistaszek24 - 2010-02-04 13:46
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Jeanne90 (Wiadomość 16955500) Ale forumkowiczka napisała, że te studia jej faceta nie satysfakcjonują, więc raczej chodzi o coś więcej, niż o brak znajomych, nie uważasz?:>
Poza tym w ogóle nie podoba mi się takie myślenie jak to, co pogrubiłam. Dlaczego mamy zadowalać się substytutami? Dlaczego mamy mieszkać tam, gdzie nie lubimy, uczyć się tego, co nam się nie podoba, pracować na stanowisku, na którym się męczymy? Oczywiście, że czasami nie mamy wyboru i MUSIMY. Ale kiedy mamy możliwość wyboru, powinniśmy z tego korzystać. Jaką radość z życia może mieć człowiek, który boi się cokolwiek zmienić, który nie chce przejąć kontroli nad własnym życiem?
I wierz mi, czasami decyzja taka, jak rzucenie studiów wymaga odwagi. Bo trzeba swoje życie przewrócić do góry nogami, zacząć wszystko od nowa, na nowo się dostosowywać do nowych warunków, zasad itd. A ten chłopak chce zmienić studia, bo go nie satysfakcjonują, a nie dlatego, że nie daje sobie na nich rady.
Napisałam to porównanie tylko po to, żeby podkreślić, jak absurdalne jest myślenie, że trzeba coś tam zrobić, bo już zainwestowało się w to trochę czasu. Ja podchodzę do tego typu spraw zupełnie inaczej. Po co robić coś, co nam się nie podoba, skoro można robić coś, co przyniesie nam satysfakcję?:)

Bez sensu ta gadanina, nie uważasz?:D Prawdopodobnie sam zainteresowany nigdy nie usłyszy naszych argumentów, więc po co to?:) A tak w ogóle to jak uważasz, co Forumkowiczka powinna zrobić? Buntować się, starać zatrzymać przy sobie faceta czy może pozwolić mu zrobić to, co on chce zrobić?
Widze, że jesteś idealistką :D skończyć studia, które Nas nie satysfakcjonują po to żeby ponieść konsekwencje wcześniejszych decyzji bo co jeśli postanowi zmienić żonę po 2 latach też powiesz, że lepiej zrobił??? To po co zaczynał te studia????? A pozatym czasami nie wybieramy tego co chcemy tylko to co musimy ja bym nie chciała pracować to znaczy, że mam zwolnić się i zacząć podróżować?????



Jeanne90 - 2010-02-04 14:03
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16956028) To zdanie co pogrubiłaś...wiedziałam, że napiszesz następny esej na jego temat :D Mnie głownie w nich chodziło o to, że może ciągła walka człowieka z jego przeznaczeniem, życiem, itd., może być uciążliwa i męcząca. Mowie to z własnego doświadczenia. Czasem gdy coś wygląda jakby się nie miało nigdy rozwiązać, jak się jest czegoś niepewnym, najlepiej się uspokoić, dać sobie czas, wtedy wszystko się tak jakby samo rozwiązuje (podświadomie jedynie wybierasz, nie obciążając swojej psychiki).
Może stąd moje przekonania, bo jestem niepoprawną optymistką. Dla mnie w życiu nie ma większych problemów, gdy napotkam jakiś od razu wygrzebuje w nim coś, co jest pozytywne i po problemie :-).

Co do tego marnowania czasu na bezsensy...już widzisz jak ja rozumuje, nawet jeśli coś mi się nie podoba, za chwile już mi się zaczyna podobać, bo wynajduje cząstki radości, pozytywnej energii, coś co może mnie inspirować. Zawsze staram się maksymalnie wypełniać swój czas, więc nie wchodzą w rachubę jakieś marnotrawstwo czasu ma rezygnowanie ze studiów.

Co do tego, co ma zrobić Forumowiczka, to jedno co nasuwa się na myśl, to to że trochę mi jest jej żal. Ma marzenia, on też. Tylko gdy się jest w związku trzeba chodzić na kompromisy. Jeśli oboje mają być szczęśliwi, to muszą się dogadać.
Przyznam się, że mój TŻ również wybiera się na studia od października i wiem, że on tego chcę, chociaż może to spowodować, że będziemy się widzieć raz na miesiąc. Ale on nie chcę wyjeżdżać, zostawiać mnie i wyprowadzać się do innego miasta. Wie, że to on jest moim szczęściem, a ja jego, więc nie możemy się zostawić :D Czasem lepiej więcej z siebie dać, niż pójść na łatwiznę. Na pewno są jakieś inne wyjścia, tylko pewnie Forumowiczka jest załamana i nie widzi światełka w tunelu :D
Ty w swoich studiach znalazłaś coś pozytywnego i chciałaś je skończyć, a facet Forumkowiczki być może tego nie chce, więc dlaczego ma ich nie rzucić? A marnotrawstwem czasu może być skończenie tych studiów, bo po tych kilku latach może pomyśleć "Przez 5 lat studiowałem coś, czego nie lubiłem, co mi się nie przyda, straciłem tyle czasu, a mogłem skończyć coś, co lubię, co przyda mi się w pracy."
Miejmy nadzieję, że w sytuacji Forumkowiczki można wypracować jakiś kompromis:)

Cytat:
Napisane przez fistaszek24 (Wiadomość 16956532) Widze, że jesteś idealistką :D skończyć studia, które Nas nie satysfakcjonują po to żeby ponieść konsekwencje wcześniejszych decyzji bo co jeśli postanowi zmienić żonę po 2 latach też powiesz, że lepiej zrobił??? To po co zaczynał te studia????? A pozatym czasami nie wybieramy tego co chcemy tylko to co musimy ja bym nie chciała pracować to znaczy, że mam zwolnić się i zacząć podróżować????? Niedokładnie czytasz to, co napisałam:) Napisałam, że dopóki mamy możliwość wyboru, powinniśmy wybierać. Studia można wybrać, więc dlaczego tego nie zrobić? Jeżeli jedne nam nie odpowiadają, a mamy możliwość zmiany, to czemu tego nie zrobić? I jak to "po co zaczynał te studia"? Po prostu w trakcie okazało się, że to nie jest "to". Najprawdopodobniej szedł na te studia z myślą, że będą inne, że będzie je lubić. Okazało się inaczej. I ma prawo je rzucić, zrobić coś, co jest wg niego w tym momencie lepsze, bez wyrzutów sumienia, bo to jego życie.
Jeśli w dwa lata po ślubie ktoś uzna, że nie kocha małżonka i woli być z kimś innym, to dlaczego ma nie wziąć rozwodu i nie zacząć życia z inną osobą? Czy to znaczy, że jak dokonam wyboru partnera albo studiów/pracy to mam się tego trzymać całe życie, nawet jak mi to już nie odpowiada? Mam do końca życia być z osobą, której nie kocham? Mam poświęcić kilka najważniejszych lat życia na studia, których nie chcę kończyć?
A porównanie takiego typu wyborów do wyboru praca czy podróże jest kompletnie bez sensu i dobrze o tym wiesz:)



fistaszek24 - 2010-02-04 15:41
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Jeanne90 (Wiadomość 16956922) Ty w swoich studiach znalazłaś coś pozytywnego i chciałaś je skończyć, a facet Forumkowiczki być może tego nie chce, więc dlaczego ma ich nie rzucić? A marnotrawstwem czasu może być skończenie tych studiów, bo po tych kilku latach może pomyśleć "Przez 5 lat studiowałem coś, czego nie lubiłem, co mi się nie przyda, straciłem tyle czasu, a mogłem skończyć coś, co lubię, co przyda mi się w pracy."
Miejmy nadzieję, że w sytuacji Forumkowiczki można wypracować jakiś kompromis:)

Niedokładnie czytasz to, co napisałam:) Napisałam, że dopóki mamy możliwość wyboru, powinniśmy wybierać. Studia można wybrać, więc dlaczego tego nie zrobić? Jeżeli jedne nam nie odpowiadają, a mamy możliwość zmiany, to czemu tego nie zrobić? I jak to "po co zaczynał te studia"? Po prostu w trakcie okazało się, że to nie jest "to". Najprawdopodobniej szedł na te studia z myślą, że będą inne, że będzie je lubić. Okazało się inaczej. I ma prawo je rzucić, zrobić coś, co jest wg niego w tym momencie lepsze, bez wyrzutów sumienia, bo to jego życie.
Jeśli w dwa lata po ślubie ktoś uzna, że nie kocha małżonka i woli być z kimś innym, to dlaczego ma nie wziąć rozwodu i nie zacząć życia z inną osobą? Czy to znaczy, że jak dokonam wyboru partnera albo studiów/pracy to mam się tego trzymać całe życie, nawet jak mi to już nie odpowiada? Mam do końca życia być z osobą, której nie kocham? Mam poświęcić kilka najważniejszych lat życia na studia, których nie chcę kończyć?
A porównanie takiego typu wyborów do wyboru praca czy podróże jest kompletnie bez sensu i dobrze o tym wiesz:)
Noi nie dogadamy się. Jeśli dla Ciebie wziecie ślubu jest na teraz a jak mi sie nie będzie podobac to go zostawie to nie dziwię sie, że nie masz jeszzcze pierścionka :hahaha:.



Jeanne90 - 2010-02-04 15:57
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez fistaszek24 (Wiadomość 16959377) Noi nie dogadamy się. Jeśli dla Ciebie wziecie ślubu jest na teraz a jak mi sie nie będzie podobac to go zostawie to nie dziwię sie, że nie masz jeszzcze pierścionka :hahaha:. Niepotrzebna złośliwość:] Wszystkim (i sobie) życzę miłości do końca życia, ale jestem na tyle rozsądna i na tyle znam rzeczywistość, że jestem świadoma, iż ludzie przestają się kochać i się rozstają. Bo lepiej się rozstać i zacząć żyć na nowo, niż męczyć się w małżeństwie, w którym nie ma miłości, a jest na przykład nienawiść i agresja. A Ty masz zamiar być z jednym mężczyzną całe życie? Nawet, jak nie będzie Cię kochać? Jak Ty nie będziesz kochać jego? Jak będzie Cię bić? Zdradzać?
I to nie jest tak, że "jak mi się nie będzie podobać to go zostawię". Bo nie podoba mi się kilka rzeczy u mojego TŻta, bywało różnie, ale jakoś jesteśmy razem te prawie 5 lat. Ale jeśli coś strasznego się zdarzy, to odejdę, a moje życie potoczy się dalej. Bez różnicy, czy będę przed ślubem, czy po ślubie.
Świat nie jest różowy i idealny. Rozwody się zdarzają i głupotą jest sobie wpierać, że "mnie to nie spotka". Bo może spotkać każdego.



Rider - 2010-02-04 18:01
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  Cytat:
Napisane przez Mystiquee (Wiadomość 16946994) Czasem wydaje mi się, że jesteś mną, a ja Tobą :D:D:D
U mnie dokładnie tak samo się dzieje.
To samo czuje. Też współczuje Forumowiczce sytuacji :( Nie wiem co ja bym wtedy zrobiła. Ja uważam, że jak się jest parą i się planuje wspólną przyszłość to powinno się mieć także wspólne marzenia. Mam nadzieje, że wszystko się jakoś potoczy u Ciebie, kochana :*



elena_100 - 2010-02-04 21:01
Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
  A ja przeszłam rozmowę generalną. Powiedziałam jeszcze raz mojemu TŻ (tak się zastanawiam od czego ten skrót :confused:) ile znaczy dla mnie on jako człowiek i dlaczego tak zależy mi na ślubie, wygarnęłam mu, że prawie się oświadczyłam i jak bardzo jest mi wstyd, że to ja o tym wszystkim mówię. Powiedziałam mu także, że skoro nie czuje tego co ja to powinniśmy się rozstać póki czas. I że jak dla mnie to zabrnęliśmy już tak daleko, że nie ma powrotu a ja juz nawet ślubu nie chcę, ani wogóle nie chcę od niego nic.
Hoho jakby piorunem go trafiło. Prawie mi zasłabł na spacerze. A zrobił się taki rozmowny, że nie ma mowy o rozstaniu, że tyle przeszliśmy ciężkich chwil itd...a tak przy tym pięknie mówił, że się w nim na nowo zakochałam. W prawdzie pierścionka nie mam, ale w poniedziałek jak się uda idziemy do księdza. Dzwonimy do siebie, piszemy smsy i aż mi się gęba sama uśmiecha. Tylko tak czasem się zastanawiam, czy to aby wszystko nie za piękne.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • korepetycjes.keep.pl



  • Strona 19 z 91 • Wyszukano 4641 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91

    comp
    Moja szafa XS-M nowe i używane Ciuszki i nie tylko cz.II :) zapraszam Palety z ebay , zamówienia ' czekoladowa szafa' h&m. bershka. pull&bear. pimke. i inne. ! ! Zanik okresu. Szafa i toaletka BANDIT QUEEN (Dior, Clinique, H&M, Ravel, Zara, Cubus, Morgan) Revlon colorstay Finał czy też never ending story:) Mamusie marcowo-kwietniowe 2009 IV Grecja-Almatur-obozy Moje pierwsze wypociny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Cytat

    Exegi monumentum aere perennius - wzniosłem pomnik trwalszy od spiżu. Horacy
    Aby długo i szczęśliwie żyć, oddychaj przez nos i miej zamknięte usta. Żydowska maksyma
    Damnant quod non intelligunt - potępiają to czego nie pojmują (rozumieją); nienawidzą, ponieważ nie rozumieją.
    Do domów szlachetnych pieniądze mogą wejść jedynie drzwiami cnoty. Anyot
    Gdyby wszystkim głupcom zawiesić dzwonki na szyjach, ludzie mądrzy musieliby nosić watę w uszach.

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com