ďťż
|
|||||||||
Witamy |
Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :(
najfajniejsza - 2008-12-29 07:15 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( ogólnie, to się z Wami zgadzam. sama chcę bardzo zamieszkać z moim niemężem w najbliższym czasie, ale... owszem, widując się z kimś raz w tygodniu gówno się o tej osobie wie. ja i mój facet widujemy się codziennie lub prawie codziennie, zazwyczaj po 6-7 godzin. i uważam, że przez dwa lata tak częstego bycia ze sobą, pomieszkiwania razem, gdy rodzice wyjeżdżali, poznaliśmy się bardzo dobrze. mogłabym już teraz wyjść za niego bez wspólnego mieszkania wcześniej i wiem, że byłby to dobry wybór. ja po prostu nie uznaję mieszkania z teściami/rodzicami po ślubie. poza tym chcę być przy nim cały czas, dlatego zalezy mi na mieszkaniu z nim, nie dlatego, żeby sprawdzać jego i siebie. rozumiem pary, które nie mieszkają razem przed ślubem - można się poznać na wylot. wiem to, po moim związku. chiante - 2008-12-29 09:33 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez madmuazelle (Wiadomość 10247698) Myśle,że te które krytykują wspólne zamieszkanie z tż-tami są temu przeciwko,tak naprawde w duchu marzą i też by pewnie chciały mieszkac razem,budzić się obok ukochanego,jeśc razem wspólne posiłki,ale z jakiś tam powodów niemogą.Pisze ogólnie niepije teraz do ciebie chiante. :) bo mam czasami takie wrażenie,pewnie/może mylne. :D, ja owszem, chciałabym zamieszkać z moim Narzeczonym, ale dopiero po ślubie. I nie wchodzi w to wyłącznie kwestia wiary, wychowania, tradycji, ale również doświadczenia. Wierzcie mi lub nie, ale ja nie znam żadnego związku, którego mieszkanie razem przed zawarciem małżeństwa właśnie owym ślubem się zakończyło. Ponadto jak pisałam wyżej chciałabym po weselu wrócić już z moim mężem do naszego domu, naszego łóżka... ( he he ) Wszystko byłoby zupełnie inne... i nasze. Odkrywanie siebie tak jakby na nowo, w nowym naszym domu, jako mąż i żona. Rozumiecie o co mi chodzi? Bo nie za bardzo potrafię to opisać ;) Poza tym ja ogólnie nie krytykuję mieszkania ze sobą, tylko sytuację, którą opisałam we wcześniejszym poście. W ogóle to wątek nabrał rumieńców :D I jasne, zgadzam się, że nie da się kogoś poznać jeśli widuje się go kilka razy w tygodniu, po jakiś 6 godzinach. Mój związek akurat jest bardziej skomplikowany pod tym względem, ponieważ mój narzeczony to rdzenny Francuz... ;) Więc jeśli się widzimy to jest to 24h na dobę. I powiem Wam na ucho, że jest nam cudnie :D madmuazelle - 2008-12-29 09:49 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez zara_84 (Wiadomość 10249121) Widzę że mamy identyczne zdanie na temat współnego mieszkania :) Kurczę, wcześniej tak nie miałam, mieszkanie z facetem wydawało mi się zaburzeniem mojej przestrzeni i ograniczaniem wolności ;) :cool: ale odkąd poznałam TŻ, moje myślenie ewoluowało :) Chce z nim spędzać tyle czasu ile to możliwe, nie tracić go na dojazdy do/od siebie, dzielić się obowiązkami, zasypiać i budzić się, razem gotować, gadać godzinami i co z tego że nie jesteśmy zaręczeni? To nie zabawa w dom, bo to po prostu JEST mój dom. Madmuazelle, zajrzyj na wymarzony pierścionek bo nie pamiętam kiedy ostatnio tam wpadłaś. Dobranoc :* No właśnie otóż to,zgadzam się bo o to mi chodzi w tym wszystkim. :) Ok,zaraz tam zajrze na wątek. :D Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10251143) :D, ja owszem, chciałabym zamieszkać z moim Narzeczonym, ale dopiero po ślubie. I nie wchodzi w to wyłącznie kwestia wiary, wychowania, tradycji, ale również doświadczenia. Wierzcie mi lub nie, ale ja nie znam żadnego związku, którego mieszkanie razem przed zawarciem małżeństwa właśnie owym ślubem się zakończyło. Ponadto jak pisałam wyżej chciałabym po weselu wrócić już z moim mężem do naszego domu, naszego łóżka... ( he he ) Wszystko byłoby zupełnie inne... i nasze. Odkrywanie siebie tak jakby na nowo, w nowym naszym domu, jako mąż i żona. Rozumiecie o co mi chodzi? Bo nie za bardzo potrafię to opisać ;) Poza tym ja ogólnie nie krytykuję mieszkania ze sobą, tylko sytuację, którą opisałam we wcześniejszym poście. W ogóle to wątek nabrał rumieńców :D I jasne, zgadzam się, że nie da się kogoś poznać jeśli widuje się go kilka razy w tygodniu, po jakiś 6 godzinach. Mój związek akurat jest bardziej skomplikowany pod tym względem, ponieważ mój narzeczony to rdzenny Francuz... ;) Więc jeśli się widzimy to jest to 24h na dobę. I powiem Wam na ucho, że jest nam cudnie :D Ja rozumiem o co ci chodzi. :ehem: Być może sa pary,które nie przetrwały będąc razem,a przy tym mieszkali ze sobą.Każdy ma swoje zdanie i ok,ja tam też nie chce krytykować,tylko wyrażam swoje zdanie.Ty masz takie,ja mam inne i ok. :) Masz francuzika,ulalala. :D chiante - 2008-12-29 10:16 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez madmuazelle (Wiadomość 10251347) Ja rozumiem o co ci chodzi. :ehem: Być może sa pary,które nie przetrwały będąc razem,a przy tym mieszkali ze sobą.Każdy ma swoje zdanie i ok,ja tam też nie chce krytykować,tylko wyrażam swoje zdanie.Ty masz takie,ja mam inne i ok. :) Masz francuzika,ulalala. :D Dokładnie to 'oh la la' :D Wiesz, ja dokładnie krytykuję to, co opisałam w tym poście: http://www.wizaz.pl/forum/showpost.p...&postcount=333 I teraz powiedz, czy masz odmienne zdanie czy nie :) madmuazelle - 2008-12-29 10:48 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( A jasne,że mam podobne zdanie na ten temat,ale ja nie dziele ludzi.Mnie to chyba rybka,czy ktoś mieszka ze sobą przed ślubem,czy też w ogóle. :) Ok,no to oh la la. :D evil minded - 2008-12-29 11:20 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10240755) Osobiście ja mieszkania ze sobą przed ślubem nie popieram ( choć inna jest sytuacja, gdy obie osoby nie chcą brać ślubu lub odwrotnie: są zaręczeni ). Dla mnie takie 'zabawy w dom' i życie z nadzieją, że w końcu poprosi mnie o rękę to związek bez przyszłości... ale cóż, jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Tylko jednej rzeczy nie bierzesz pod uwagę - niektórzy prowadzą taki tryb życia (praca, studia), że gdyby nie mieszkanie razem przed ślubem, to by się pewnie widywali z ukochanym raz na dwa tygodnie na randkę. Jak się wtedy dobrze poznać z tą druga osoba, nie biorąc od razu ślubu? Jedynym wyjściem jest zamieszkanie razem własnie przed ślubem. Nie wszyscy mają czas na codzienne randki i wysiadywanie u siebie nawzajem po 8 godzin. Żyją z nadzieją, że w końcu poprosi o rękę również osoby nie mieszkające ze sobą przed ślubem. A "zabawą w dom" to rownie dobrze można np określić małżeństwa studenckie, gdzie ani jedna osoba nie pracuje i oboje są na utrzymaniu rodziców. I to mi pasuje znacznie bardziej do dorosłych osób, samodzielnych w pełni, mieszkających razem bez ślubu. Chociaż oczywiście opowiadam się jednak za formalizacją związku po jakimś czasie, przedłużający się w nieskończoność konkubinat nie jest niczym dobrym wg mnie, chociażby ze względów prawnych, gdy pojawiają się dzieci i gdy para zaczyna się czegoś konkretnego dorabiać, a nie tylko stolika pod telewizor;) katty86 - 2008-12-29 11:49 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10251143) Wierzcie mi lub nie, ale ja nie znam żadnego związku, którego mieszkanie razem przed zawarciem małżeństwa właśnie owym ślubem się zakończyło. A ja znam i to całkiem dużo par,które mieszkały razem przed ślubem a teraz albo są już małżeństwem albo planują ślub właśnie. Legalizacja związku w naszym kraju jest niezbędna właściwie,gdyż nie ma odpowiedniego prawa co do wspólnoty majątkowej dla osób żyjących bez ślubu. W przypadku dzieci,to właściwie ślub nie jest konieczny bo i tak mają nazwisko ojca,ale jakoś tak ze względów etycznych uważam,że lepiej gdy ludzie są małżeństwem. ilonkaczapela - 2008-12-29 11:51 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( właśnie, chyba to nazywanie "zabawą w dom" mnie tak drażni w postach chiante:) (nie czepiam się, tylko komentuję:D) Bo ja bym swoje mieszkanie z chłopakiem, czy teraz już narzeczonym, nazwała po prostu domem. Pierwszym, naszym, prawdziwym, domem. Bo wszystko w nim razem robimy, bo możemy w niim być, po szkole i pracy. Bo pracujemy w nim razem. Na ślub czekamy ze względów finansowych, ale mieszkać w Wawie i tak musimy, to dlaczego nie razem? Skoro tak nam milion razy lepiej? I nazwałabyś to zabawą w dom? A czym się to różni od młodego małżeństwa, odkrywającego, to co my odkrywamy teraz? Jedynie formalnościami. A w ten sposób mamy dodatkowy punkt zwrotny, bo zamieszkanie razem i wzięcie ślubu mamy rozplanowane na dwa etapy. W ten sposób dwa razy poczujemy się, jakbyśmy przekraczali jakieś wspólne granice, a nie tylko jeden:) zara_84 - 2008-12-29 12:09 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Zgadzam się z evil i ilonką:) Cytat: Napisane przez ilonkaczapela (Wiadomość 10253152) właśnie, chyba to nazywanie "zabawą w dom" mnie tak drażni w postach chiante:) (nie czepiam się, tylko komentuję:D) To stwierdzenie, "zabawa w dom" też mnie jakoś tak niemile ukuło, z tego względu, że to jest i będzie mój dom. Niestety mój rodzinny dom daleki jest od tej definicji. A TŻ daje mi wszystko, co składa się na to słowo. I jeszcze więcej. Cytat: Napisane przez evil minded (Wiadomość 10252658) Tylko jednej rzeczy nie bierzesz pod uwagę - niektórzy prowadzą taki tryb życia (praca, studia), że gdyby nie mieszkanie razem przed ślubem, to by się pewnie widywali z ukochanym raz na dwa tygodnie na randkę. Jak się wtedy dobrze poznać z tą druga osoba, nie biorąc od razu ślubu? Jedynym wyjściem jest zamieszkanie razem własnie przed ślubem. Nie wszyscy mają czas na codzienne randki i wysiadywanie u siebie nawzajem po 8 godzin. Żyją z nadzieją, że w końcu poprosi o rękę również osoby nie mieszkające ze sobą przed ślubem. A "zabawą w dom" to rownie dobrze można np określić małżeństwa studenckie, gdzie ani jedna osoba nie pracuje i oboje są na utrzymaniu rodziców. I to mi pasuje znacznie bardziej do dorosłych osób, samodzielnych w pełni, mieszkających razem bez ślubu. Chociaż oczywiście opowiadam się jednak za formalizacją związku po jakimś czasie, przedłużający się w nieskończoność konkubinat nie jest niczym dobrym wg mnie, chociażby ze względów prawnych, gdy pojawiają się dzieci i gdy para zaczyna się czegoś konkretnego dorabiać, a nie tylko stolika pod telewizor;) Gdybyśmy nie mieszkali razem, widywalibyśmy się pewnie w weekendy i może jeszcze z raz w tygodniu. Pewnie, można też tak. Tylko po co, skoro ma się inną, o ileż lepszą możliwość? :rolleyes: Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10244719) Krytykuję tylko zachowanie dziewczyn, które chcą wyjść za mąż, mieszkają ze swym lubym i: niby wszystko jest ok, ale czegoś im brak. Brak im poczucia, że to wszystko co ich łączy ma jakąś przyszłość, że za te kilka, kilkanaście lat dalej będą razem. I co? I nie mówią o tym swojemu chłopakowi, nie ma tej szczerej rozmowy, zapominają o tym czego pragną, o czym marzą, byle by tylko z nim być, tylko go zatrzymać przy sobie. Powiedz mi, czy taki związek ma sens? Czy takie bycie ze sobą, jednocześnie nie znając się nawzajem jest poważną relacją? Czy ma przyszłość? Dla mnie odpowiedź jest jasna i to mnie właśnie bulwersuje. Chiante w tym poście wyjaśniła, o co jej chodzi. Z tym że taka sytuacja- czekanie z nadzieją na oświadczyny- występuje tez, jak zauważyła evil minded, wśród par niemieszkających ze sobą. Zawsze były i będą dziewczyny, które o swoich nadziejach związanych ze ślubem boją się z misiem porozmawiać. I tak czekają rok, dwa, pięć.. A tu deklaracji brak, rozmów brak, decyzji brak, przyszłości- też brak. I fakt mieszkania czy też nie moim zdaniem nie ma nic do rzeczy. chiante - 2008-12-29 14:49 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( To w ogóle po co brać ślub, jeśli już się mieszka razem? Żeby przyszłe dzieci nie musiały się wstydzić swoich rodziców? Żeby spełnić oczekiwania rodziny? Bo inni gadają " ci to mieszkają bez ślubu, a fe!" ? W Waszych postach głównym powodem takiego mieszkania ze sobą jest fakt, że rzadko się widujecie. Nie podajecie żadnych innych powodów! I przepraszam za szczerość, nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie to wygodnictwo. Może teraz podacie mi inne przyczyny, które będą jakoś bardziej racjonalne? Z miłą chęcią je poznam. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak poznawanie się przed ślubem poprzez mieszkanie razem. W życiu nigdy drugiego człowieka do końca nie poznasz i nie życzę tego nikomu, ale nie raz można się rozczarować będąc zbyt pewnym drugiej osoby. Co do 'zabawy w dom'. Dla mnie prawdziwym domem jest mąż, żona, dzieci. Takim domem, gdzie jest morze miłości, ale też codzienne problemy. Swoją drogą czuję się, jakbyście chciały mnie przekonać, że mieszkanie ze sobą bez ślubu ma same superlatywy i jest idealnym rozwiązaniem. Dla mnie jednak wciąż sens dzielenia ze sobą czterech ścian nabiera dopiero po ślubie. Pewnie jestem staroświecka, ale już uzasadniałam swoje poglądy :D evil minded - 2008-12-29 14:58 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256241) T Co do 'zabawy w dom'. Dla mnie prawdziwym domem jest mąż, żona, dzieci. Takim domem, gdzie jest morze miłości, ale też codzienne problemy. Bardzo pewnie miło po przeczytaniu Twoich słów zrobiłoby się kobietom, które nie mogą zajść w ciążę. One wg Ciebie przecież nie tworzą prawdziwego domu, jedynie bawią się w dom. Ślub nie jest przepustką do mieszkania razem dla niektórych. Mieszkać razem można bez ślubu, ślub jest w tym przypadku czymś więcej niż tylko tą przepustką. Jeżeli dla Ciebie "wygodnictwem" jest chęć spotykania się z ukochanym częściej niż raz na dwa tygodnie - może sama tego nie wiesz, ale uwierz mi, są osoby tak zapracowane, że po prostu trudno byłoby im częściej się spotykać, to dziwią mnie Twoje poglądy. I to jest racjonalna przyczyna, bo większość osób, które chcą dojść do czegoś w życiu, ciężko haruje i nie ma zwyczajnie czasu na randki pięć razy w tygodniu. Te "inne przyczyny" są podobne jak przy zawarciu ślubu: chce się czuć bliskość z ukochaną osobą, dzielić codzienność, zasypiać i budzić się razem, niekoniecznie zaraz legalizując związek - i każdy ma prawo do takiego wyboru. Jasne, że nikogo do końca poznać się nie da, ale można zawsze ryzyko zminimalizować, właśnie poprzez mieszkanie przed ślubem. I jeszcze jedno, najważniejsze: Nie mierz wszystkich swoją miarą. Czas poszerzyć horyzonty. hania811 - 2008-12-29 15:23 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256241) W Waszych postach głównym powodem takiego mieszkania ze sobą jest fakt, że rzadko się widujecie. Nie podajecie żadnych innych powodów! I przepraszam za szczerość, nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie to wygodnictwo. Może teraz podacie mi inne przyczyny, które będą jakoś bardziej racjonalne? Z miłą chęcią je poznam. Wiesz racjonalenego się nie da...bo dla mnie miłosc jest irracjonalna;) Mieszkam ze swoim facetem praktycznie od poczatku naszej znajomosci..dlaczego?. Bo cholernie sie kochamy..jak wariaci. Nie umiemy bez siebie zasypiać, pic kawy, czytac ksiązek, robic prania i ogladac TV. Mieszkamy razem bo się kochamy po prostu:] Co do wygodnictwa...tak jest to wygodnictwo..i nie wiedzę w tym nic złego..ani dziwnego. Zycie za bardzo daje w kosc by jeszcze dodatkowo sobie je utrudniac. Wolę przyjśc do naszego domu zalozyc dres ugotowac kolację i zasiąsc przed TV albo z ksiazka w lapie niz leciec po pracy do domu zeby sie wypindrzyc i pędzic na randkę ze swoim "chlopakiem" Uwielbiam "bawić się w dom" jest mi z tym bardzo dobrze..i jakos mojemu facetowi tez...bo slub ze mna wział i dalej w dom sie bawimy:] chiante - 2008-12-29 15:27 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez evil minded (Wiadomość 10256369) Bardzo pewnie miło po przeczytaniu Twoich słów zrobiłoby się kobietom, które nie mogą zajść w ciążę. One wg Ciebie przecież nie tworzą prawdziwego domu, jedynie bawią się w dom. Ślub nie jest przepustką do mieszkania razem dla niektórych. Mieszkać razem można bez ślubu, ślub jest w tym przypadku czymś więcej niż tylko tą przepustką. Jeżeli dla Ciebie "wygodnictwem" jest chęć spotykania się z ukochanym częściej niż raz na dwa tygodnie - może sama tego nie wiesz, ale uwierz mi, są osoby tak zapracowane, że po prostu trudno byłoby im częściej się spotykać, to dziwią mnie Twoje poglądy. I to jest racjonalna przyczyna, bo większość osób, które chcą dojść do czegoś w życiu, ciężko haruje i nie ma zwyczajnie czasu na randki pięć razy w tygodniu. Te "inne przyczyny" są podobne jak przy zawarciu ślubu: chce się czuć bliskość z ukochaną osobą, dzielić codzienność, zasypiać i budzić się razem, niekoniecznie zaraz legalizując związek - i każdy ma prawo do takiego wyboru. Jasne, że nikogo do końca poznać się nie da, ale można zawsze ryzyko zminimalizować, właśnie poprzez mieszkanie przed ślubem. I jeszcze jedno, najważniejsze: Nie mierz wszystkich swoją miarą. Czas poszerzyć horyzonty. Zaczynasz czepiać się szczegółów. Więc tym razem też się doczepię: medycyna potrafi w dzisiejszych czasach wiele, a i adopcja również istnieje. Nie widzę związku z tematem i nie będę tego dalej rozwijać bo to zwykłe łapanie za słówka i można nie chcący kogoś bardzo urazić. Mój narzeczony mieszka prawie 2 tys kilometrów ode mnie, więc wiem co nieco na temat rzadkiego spotykania się, a mimo to zamieszkamy ze sobą dopiero PO ślubie, który właśnie planujemy. Nie jest nam łatwo, ale właśnie przez to będziemy bardziej doceniać dom, który stworzymy razem, 100 razy bardziej będziemy się z tego cieszyć niżeli mieszkając razem przed ślubem. Taki jest mój pogląd i proszę mnie za to nie ganić :p: Ostatnie stwierdzenie nie wiem czego ma się tyczyć, ma się do tego jak piernik do wiatraka... bo zupełnie mnie nie znasz. :nie: I w ogóle wychodzicie poza temat. Mnie wkurza tylko to, co opisałam wcześniej ( tym co nie czytały zacytuję ). Krytykuję tylko zachowanie dziewczyn, które chcą wyjść za mąż, mieszkają ze swym lubym i: niby wszystko jest ok, ale czegoś im brak. Brak im poczucia, że to wszystko co ich łączy ma jakąś przyszłość, że za te kilka, kilkanaście lat dalej będą razem. I co? I nie mówią o tym swojemu chłopakowi, nie ma tej szczerej rozmowy, zapominają o tym czego pragną, o czym marzą, byle by tylko z nim być, tylko go zatrzymać przy sobie. Powiedz mi, czy taki związek ma sens? Czy takie bycie ze sobą, jednocześnie nie znając się nawzajem jest poważną relacją? Czy ma przyszłość? Dla mnie odpowiedź jest jasna i to mnie właśnie bulwersuje. Moja koleżanka ma ciężką sytuację. Mieszka w bardzo małym mieszkaniu, śpi z dwoma dorastającymi braćmi w kuchni. Na szczęście jej narzeczony ma mieszkanie, remontują je i wkrótce się do niego wprowadzą. Taki powód i tym podobne rozumiem, bo niestety, ale życie różami usłane nie jest... katty86 - 2008-12-29 15:31 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256241) To w ogóle po co brać ślub, jeśli już się mieszka razem? Żeby przyszłe dzieci nie musiały się wstydzić swoich rodziców? Żeby spełnić oczekiwania rodziny? Bo inni gadają " ci to mieszkają bez ślubu, a fe!" ? W Waszych postach głównym powodem takiego mieszkania ze sobą jest fakt, że rzadko się widujecie. Nie podajecie żadnych innych powodów! I przepraszam za szczerość, nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie to wygodnictwo. Może teraz podacie mi inne przyczyny, które będą jakoś bardziej racjonalne? Z miłą chęcią je poznam. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak poznawanie się przed ślubem poprzez mieszkanie razem. W życiu nigdy drugiego człowieka do końca nie poznasz i nie życzę tego nikomu, ale nie raz można się rozczarować będąc zbyt pewnym drugiej osoby. Co do 'zabawy w dom'. Dla mnie prawdziwym domem jest mąż, żona, dzieci. Takim domem, gdzie jest morze miłości, ale też codzienne problemy. Swoją drogą czuję się, jakbyście chciały mnie przekonać, że mieszkanie ze sobą bez ślubu ma same superlatywy i jest idealnym rozwiązaniem. Dla mnie jednak wciąż sens dzielenia ze sobą czterech ścian nabiera dopiero po ślubie. Pewnie jestem staroświecka, ale już uzasadniałam swoje poglądy :D A dla mnie dom jest tam,gdzie jest miłość i gdzie ludzie chcą być razem.Dla mnie nazwa "mąż","żona" niewiele tu zmienia.Mieszkając razem dzieli się wszystkie troski,problemy,poznaje drugą osobę,choć ja najbardziej lubię wspólne zasypianie i budzenie się razem:).To naprawdę niesamowita bliskość. Poza tym z randkami to wszystko jest takie trochę na pokaz:kobieta się stroi,maluje,bo przychodzi jej TŻ, mężczyzna się goli,przebiera itd.A później po ślubie facet widzi swoją kobietę taką niezrobioną i jest "szok",a facet okazuje się brudaskiem i kobieta się denerwuje.A tak to zna się osobę tak naprawdę. Jeśli ktoś nie chce mieszkać razem przed ślubem jego wybór.Tylko niech się później przygotuje na szok:). Ja nie żałuje,że razem mieszkamy.Dla mnie to jest deklaracja,że chce się razem być,a nie testowanie co będzie po ślubie.Ślub to tylko kolejny etap i dla mnie to raczej formalność,bo w sumie już czuje,że tworzymy dom,a ślub tylko to potwierdzi. chiante - 2008-12-29 15:32 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez hania811 (Wiadomość 10256804) Wiesz racjonalenego się nie da...bo dla mnie miłosc jest irracjonalna;) Mieszkam ze swoim facetem praktycznie od poczatku naszej znajomosci..dlaczego?. Bo cholernie sie kochamy..jak wariaci. Nie umiemy bez siebie zasypiać, pic kawy, czytac ksiązek, robic prania i ogladac TV. Mieszkamy razem bo się kochamy po prostu:] Właśnie o to mi chodziło! MIŁOŚĆ! Nikt wcześniej o tym nie napisał, jedynym wymienianym powodem była praca, studia i brak czasu dla siebie... Więc co to jest, jak nie wygodnictwo? A uczucie gdzie? Pardon, za post pod postem, ale jak pisze odpowiedź na jeden post skierowany do mnie, to w międzyczasie powstaje następny ... :D vretka - 2008-12-29 15:37 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256945) Nikt wcześniej o tym nie napisał, jedynym wymienianym powodem była praca, studia i brak czasu dla siebie... Więc co to jest, jak nie wygodnictwo? A uczucie gdzie? Jak się ludzie kochają, to chcą dzielić ze sobą każdą chwilę i widywanie się raz na dwa tygodnie to dla nich za mało. Niby z czego to wynika, jeśli nie z uczucia? Owszem, była mowa o braku czasu, ale przecież nie chodziło o brak czasu na ułatwianie sobie życia, a na cieszenie się sobą. Owszem, jest to wygodne, co nie oznacza, że pozbawione miłości. evil minded - 2008-12-29 15:38 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256862) Zaczynasz czepiać się szczegółów. Więc tym razem też się doczepię: medycyna potrafi w dzisiejszych czasach wiele, a i adopcja również istnieje. Nie widzę związku z tematem i nie będę tego dalej rozwijać bo to zwykłe łapanie za słówka i można nie chcący kogoś bardzo urazić. To nie był szczegół, a część Twojej wypowiedzi o tym, co niejako tworzy prawdziwy dom. Zdolność empatii do jednak trochę u Ciebie szwankuje, niestety. Poczytaj sobie wątki, chociażby na wizazu "Próbować do skutku", gdzie kobiety latami walczą o zajście w ciążę i medycyna wcale takich "cudów" nie czyni. Ale najprościej jest napisać, że "prawdziwy dom" to "żona, mąż i dzieci", jak medycyna "cudów" nie uczyni, to hop siup adoptować można, bo inaczej prawdziwego domu nie ma przecież:rolleyes: Prawdziwy dom to można sobie tworzyć nawet z KONKUBENTEM, kotem, psem i chomikiem, jeżeli jest w nim miłość. Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256862) Mój narzeczony mieszka prawie 2 tys kilometrów ode mnie, więc wiem co nieco na temat rzadkiego spotykania się, a mimo to zamieszkamy ze sobą dopiero PO ślubie, który właśnie planujemy. Nie jest nam łatwo, ale właśnie przez to będziemy bardziej doceniać dom, który stworzymy razem, 100 razy bardziej będziemy się z tego cieszyć niżeli mieszkając razem przed ślubem. Taki jest mój pogląd i proszę mnie za to nie ganić :p: W takim razie nie wiem, jak długo musisz znać swojego narzeczonego, skoro żyjecie w związku na odległośc i zdecydowaliście się na ślub. Za poglądy nikt Cię ganić nie ma zamiaru, ale moim zdaniem tworzysz sobie w głowie świat bajkowy, który może niewiele wspólnego z rzeczywistością mieć. Inni nie mogą Cię "ganić" za poglądy, ale za to Ty "krytykujesz" innych chętnie... Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256862) Krytykuję tylko zachowanie dziewczyn, które chcą wyjść za mąż, mieszkają ze swym lubym i: niby wszystko jest ok, ale czegoś im brak. Brak im poczucia, że to wszystko co ich łączy ma jakąś przyszłość, że za te kilka, kilkanaście lat dalej będą razem. I co? I nie mówią o tym swojemu chłopakowi, nie ma tej szczerej rozmowy, zapominają o tym czego pragną, o czym marzą, byle by tylko z nim być, tylko go zatrzymać przy sobie. Powiedz mi, czy taki związek ma sens? Czy takie bycie ze sobą, jednocześnie nie znając się nawzajem jest poważną relacją? Czy ma przyszłość? Dla mnie odpowiedź jest jasna i to mnie właśnie bulwersuje. Ślub także nie daje gwarancji, że para będzie razem, zwłaszcza wobec tego, że coraz więcej jest rozwodów. Przyczyna leży głębiej niż w mieszkaniu ze sobą przed ślubem. Problemem będzie prędzej brak dobrej komunikacji w związku i umiejętności pójścia na kompromis, a nie samo mieszkanie ze sobą przed ślubem. I takie problemy mogą się pojawić zarówno wtedy, gdy ludzie ze sobą mieszkają, jak i wtedy, gdy nie mieszkają. I tak w ogóle, kto może wyrokować o tym, co ma przyszłość, a co tej przyszłości nie ma...:rolleyes: chiante - 2008-12-29 15:50 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez vretka (Wiadomość 10257046) Jak się ludzie kochają, to chcą dzielić ze sobą każdą chwilę i widywanie się raz na dwa tygodnie to dla nich za mało. Niby z czego to wynika, jeśli nie z uczucia? Owszem, była mowa o braku czasu, ale przecież nie chodziło o brak czasu na ułatwianie sobie życia, a na cieszenie się sobą. Owszem, jest to wygodne, co nie oznacza, że pozbawione miłości. Tak, tylko jakoś nikt o tym nie wspomniał :rolleyes: Chyba, że ktoś wychodzi z założenia, że miłość przychodzi z czasem, dla jednych dłuższym, dla innych krótszym. Evil minded - posuwasz się zbyt za daleko w stosunku do mnie. Nie znasz mnie, więc mnie nie obrażaj, bo zwyczajnie sobie tego nie życzę. evil minded - 2008-12-29 15:52 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10257262) Tak, tylko jakoś nikt o tym nie wspomniał :rolleyes: Nie wspominał, bo to przecież OCZYWISTE. vretka - 2008-12-29 15:54 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10257262) Tak, tylko jakoś nikt o tym nie wspomniał :rolleyes: Więc niby co Twoim zdaniem osoby mówiące o tym, że chcą się widywać z TŻ częściej niż raz na dwa tygodnie, miały na myśli? ilonkaczapela - 2008-12-29 16:06 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256945) Właśnie o to mi chodziło! MIŁOŚĆ! Nikt wcześniej o tym nie napisał, jedynym wymienianym powodem była praca, studia i brak czasu dla siebie... Więc co to jest, jak nie wygodnictwo? A uczucie gdzie? Nikt? Raz- ja napisałam: Cytat: Napisane przez ilonkaczapela (Wiadomość 10249484) Dokładnie:) Bo to o to właśnie chodzi, kiedy się kogoś kocha. o bycie z nim cały możliwy czas:) Dwa- to jest największa w świecie oczywistość. Nie raz i nie dwa pisałam i tu i w innych wątkach, że ludzie zaczynają mieszkać ze sobą, bo się kochają i chcą być ze sobą z miłości, cały możliwy czas. Trzy- inne argumenty zaczęły padać dopiero wtedy, kiedy zaczęto zarzucać nam, że nie mamy racjonalnych argumentów, na poparcie chęci mieszkania ze sobą:) chiante - 2008-12-29 16:11 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez vretka (Wiadomość 10257334) Więc niby co Twoim zdaniem osoby mówiące o tym, że chcą się widywać z TŻ częściej niż raz na dwa tygodnie, miały na myśli? Może mają większe potrzeby seksualne i nie wystarcza im ten raz na dwa tygodnie? :D A tak na poważnie kobiety są różne i nie każda jest tak idealnie kochająca, jak Wy. Patrzycie na świat swoimi oczami. A kobiety potrafią być też zimne i wyrachowane, chłodno kalkulujące nad tym co wyłącznie dla nich dobre. Podam jeden przykład z życia wzięty: dziewczyna mieszkała z chłopakiem 5 lat, nie planowali ślubu. Chłopak pracował, ona nie. Remontował mieszkanie tak, jaką ona miała wizję. Rozstali się, ponieważ dziewczyna zdradzała go, jak się okazało, od prawie dwóch lat. Wyeksmitowała go z mieszkania ( biedak musiał przez prawie rok spłacać kredyt na już nie swoje mieszkanie ), sprowadziła do niego owego faceta, ale był zbyt biedny by spełniać jej zachcianki, więc wymieniła go na następnego. Z obecnym jest kilka miesięcy i już zastanawia się nad pozbyciem się go, bo okazało się, że owszem, sporo zarabia, ale płaci alimenty na dwójkę dzieci i niewiele dla niej zostaje. Ale potrafi nieźle wyremontować mieszkanie i laska jest w rozterce :D Widzicie same, nie zawsze mieszkanie ze sobą niesie miłość. Troszkę trzeba życia poznać, żeby wydawać tak jednostronne opinie jak piszecie. evil minded - 2008-12-29 17:01 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10257579) Widzicie same, nie zawsze mieszkanie ze sobą niesie miłość. Troszkę trzeba życia poznać, żeby wydawać tak jednostronne opinie jak piszecie. Podajesz tutaj ekstremalne przykłady jeleni i naciągaczki typu "z życia wzięte", bo przecież my tego "życia" nic a nic nie znamy, żeby nam udowodnić, to co znowu jest oczywiste - że nie zawsze wspólne mieszkanie niesie miłość. Ślub też nie zawsze brany jest z miłości. I jaki z tego wniosek? Żaden. madmuazelle - 2008-12-29 17:25 Dot.: Kiedy te zaręczyny...ile jeszcze mam czekać :( Cytat: Napisane przez chiante (Wiadomość 10256241) To w ogóle po co brać ślub, jeśli już się mieszka razem? Żeby przyszłe dzieci nie musiały się wstydzić swoich rodziców? Żeby spełnić oczekiwania rodziny? Bo inni gadają " ci to mieszkają bez ślubu, a fe!" ? W Waszych postach głównym powodem takiego mieszkania ze sobą jest fakt, że rzadko się widujecie. Nie podajecie żadnych innych powodów! I przepraszam za szczerość, nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie to wygodnictwo. Może teraz podacie mi inne przyczyny, które będą jakoś bardziej racjonalne? Z miłą chęcią je poznam. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak poznawanie się przed ślubem poprzez mieszkanie razem. W życiu nigdy drugiego człowieka do końca nie poznasz i nie życzę tego nikomu, ale nie raz można się rozczarować będąc zbyt pewnym drugiej osoby. Co do 'zabawy w dom'. Dla mnie prawdziwym domem jest mąż, żona, dzieci. Takim domem, gdzie jest morze miłości, ale też codzienne problemy. Swoją drogą czuję się, jakbyście chciały mnie przekonać, że mieszkanie ze sobą bez ślubu ma same superlatywy i jest idealnym rozwiązaniem. Dla mnie jednak wciąż sens dzielenia ze sobą czterech ścian nabiera dopiero po ślubie. Pewnie jestem staroświecka, ale już uzasadniałam swoje poglądy :D Skomentuje to to tak o rany. :mdleje: To chyba jasne jak słońce,że z miłości chce się spędzisz razem całe swoje życie przy boku ukochanego,myślałam że tego pisać nietrzeba. :rolleyes: I ja wcale nie mieszkam z tz-tem bo mi tak wygodnie i to nie zabawa w dom,to tak w skrócie i żeby nie było mnie nie ubodło to co napisałaś,bo mi to zwisa i powiewa czy ktoś mieszka przed czy po dopiero. :D Sorki,ale czytajac twego posta nie dziwie się że gorycz się z ciebie wylewa,bo masz ukochanego daleko od siebie,więc nie dziwie się że jesteś na anty aby mieszkać z ukochanym,bo nie macie takiej możliwości. ;) :) Strona 10 z 91 • Wyszukano 4255 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91 |
Moja szafa XS-M nowe i używane
Ciuszki i nie tylko cz.II :) zapraszam
Palety z ebay , zamówienia
' czekoladowa szafa' h&m. bershka. pull&bear. pimke. i inne. ! !
Zanik okresu.
Szafa i toaletka BANDIT QUEEN (Dior, Clinique, H&M, Ravel, Zara, Cubus, Morgan)
Revlon colorstay
Finał czy też never ending story:) Mamusie marcowo-kwietniowe 2009 IV
Grecja-Almatur-obozy
Moje pierwsze wypociny
|
Free website template provided by freeweblooks.com |